logo miski ryżu

Projekt wydawniczy
Fundacji na Rzecz
Wymiany Kulturalnej
z Dalekim Wschodem

Kontakt:
tel. 515100273
e-mail: miskaryzu@o2.pl

Brama chmur. Nauczanie mistrza zen Yun-men

Wydanie II poprawione
Projekt wydawniczy "miska ryżu", Warszawa 2017
Przekład angielski: Urs App
Przekład polski: Bon Gak
Str. 160, książka ręcznie wiązana

Zamów książkę

Zamów ebooka EPUB MOBI PDF

Czytelnicy tego pionerskiego tłumaczenia Zapisków Yün-mena zostają przeniesieni tysiąc lat wstecz do sali jednego z najbardziej niezwykłych pedagogów chińskiego zen po to, aby stawić mu czoła i osiągnąć przebudzenie, podobnie jak to czynili niegdyś jego uczniowie. Przez ponad 10 lat Urs App badał życie i myśl tego niesamowitego nauczyciela zen, znanego w tradycji japońskiej jako mistrz Ummon. Wraz z innymi założycielami zen, takimi jak Lin-chi (jap. Rinzai), Yün-men zapoczątkował uderzająco świeże podejście do buddyzmu, rezygnując z tradycyjnych kazań na rzecz potocznej mowy, sarkazmu, nagłych okrzyków, przekleństw, a nawet uderzeń kijem. Zapisków mów tych mistrzów stanowią podstawę tradycji zen, a ich esencją są zbiory koanów, w których Yün-men jest najczęściej występującym protagonistą...

Fragment:

Wkroczywszy do Sali Dharmy mistrz Yün-men powiedział:
Jednym śmiertelnym uderzeniem umieszczam na końcach waszych rzęs cały wszechświat.
Wy wszyscy słyszeliście, co powiedziałem, ale nie mam najmniejszej nadziei, że choćby jeden z was zbierze się w sobie, podejdzie tu i porządnie mnie uderzy. Cóż, nie śpieszcie się i szczegółowo rozpatrzcie, czy macie [na końcu swych rzęs cały wszechświat], czy też nie! Co to znaczy?
Nawet jeśli to zrozumiecie: jak tylko przyłączycie się do mego zgromadzenia, porządnie was złoimy i połamiemy wam kości. W chwili, gdy usłyszycie mnie mówiącego, że działa tu gdzieś jakiś mędrzec, powinniście napluć mi w twarz i obrazić me oczy i uszy. Jednak, ponieważ nie stać was na to, natychmiast akceptujecie wszystko, co ludzie gadają. Samo to już przynależy do kategorii drugorzędnych działań.
Czyżbyście nie słyszeli, iż w chwili, w której Te-shan zobaczył mnicha przechodzącego przez bramę, podniósł swój kij i wygonił go? A Mu-chou, widząc wkraczającego przez bramę mnicha, powiedział: "To jest oczywisty przypadek, jednak oszczędzę ci trzydziestu kijów [na które zasługujesz]!".
Jak jednak należy postępować z resztą? Z tą bandą męczydusz, którzy połykają ropę i ślinę innych ludzi, potrafią przypominać sobie całe tony jakiś śmieci i wszędzie pokazują te swoje ośle wargi i końskie usta, chwaląc się: "Potrafię zadawać pytania na pięć albo dziesięć różnych sposobów"? Nawet, jeśli będziecie zadawać pytania od rana do wieczora i słuchać odpowiedzi długo w noc, czy cokolwiek [w ten sposób] zobaczycie, choćby we śnie? Jak użyjecie swych sił z korzyścią dla innych?
Przypominacie ludzi, którzy kiedy ktoś zaprasza mnichów na sponsorowany posiłek, mówią: "Jedzenie jest dobre, ale o czym tu gadać [z darczyńcą]?". Pewnego dnia staniecie twarzą w twarz z królem piekieł, Jamą, a on nie weźmie za dobrą monetę waszej gładkiej mowy!
Bracia moi, jeśli się osiągnie to, spędza się dni w zgodzie z codziennością. Jeśli jeszcze tego nie osiągnęliście, musicie za wszelką cenę unikać udawania, że tak jest. Nie wolno wam marnować czasu i musicie być niezwykle uważni!
Dawni mistrzowie z pewnością znali pewne słowa-pnącza, które potrafiły pomagać [na Drodze]. Na przykład [mój nauczyciel] Hsüeh-feng powiedział: "Cały świat jest tylko tobą". Mistrz Chia-shan (Jiashan) powiedział: "Pochwyć mnie na czubkach stu ździebeł traw i rozpoznaj cesarza na pełnym ludzi targu". Mistrz Lo-p'u (Luopo) powiedział: "W chwili, gdy powstaje pojedyncze ziarno kurzu, zawiera się w nim cały świat. Na [czubku] pojedynczego włosa z lwiej grzywy pojawia się całe ciało lwa". Tak czy inaczej, postarajcie się mocno uchwycić [znaczenie tych stwierdzeń], rozważając je ze wszystkich stron, a po upływie dni lub lat drzwi same się otworzą! Ta sprawa nie pozwala, aby ktokolwiek inny za ciebie przebył tę drogę; jest to tylko i wyłącznie osobista misja każdego z nas. Jeśli jacyś starzy mnisi pojawiają się wśród ludzi, robią to tylko po to, aby być dla was świadkami. Jeśli odnaleźliście jakieś drzwi albo jakiś ślad, nie powinniście tracić z oczu samych siebie. Jeśli w rzeczy samej tego jeszcze nie osiągnęliście, żadne z metod stosowanych [przez nauczyciela] na nic się nie zdadzą.
Bracia moi, którzy wszyscy podobnie zdzieracie na pielgrzymkach swe sandały z trawy, odwracając się plecami do nauczycieli i rodziców – stanowczo musicie skierować bezpośrednio na to swe źrenice! Jeśli nie natrafiliście jeszcze na żadne ślady, ale napotkaliście nie-zamaskowanego zręcznego [mistrza, który chodzi za wami] jak pies gryzący dzika, który nie dba o własne życie i który nie zawaha się dla was przedzierać przez bagna, i jeśli ma on coś dobrego do przeżucia; wtedy mrugnijcie oczyma i unieście brwi, zawieście wysoko [na ścianie] swe torby na miski i przez następne dziesięć czy dwadzieścia lat wytężajcie się z całych sił! Nie przejmujcie się nie doprowadzaniem waszych wysiłków do końca: jeśli miałoby się tak stać, że nie osiągniecie tego jeszcze w tym życiu, z pewnością w przyszłym otrzymacie ludzkie ciało, a wtedy okaże się, że praca związana z tym nauczaniem nie poszła na marne. Tak oto nie strwonicie bezczynnie całego waszego życia i nie sprawicie zawodu buddyjskim darczyńcom, waszym nauczycielom i rodzicom.
Musicie być bardzo uważni! Nie trwońcie czasu, włócząc się po prowincjach i przesiadując w regionach, wędrując przez tysiące mil z kijem na plecach, spędzając lato tu, a zimę tam, ciesząc się widokiem gór i rzek, robiąc co tylko wam się podoba, jedząc podarowane jedzenie i otrzymując świeckie przedmioty. Cóż to jest za wstyd, co za hańba! [Znacie przysłowie, mówiące:] "Chcąc zyskać dla siebie garść ryżu, stracił półroczne zapasy". Jaki jest cel takich pielgrzymek? Jak śmiecie spożywać warzywa pełnego wiary darczyńcy, albo nawet ziarenko jego ryżu?
Musicie sami to postrzec! Nikt za was tego nie zrobi, a czas nie czeka na nikogo; pewnego dnia [będziecie blisko śmierci i] wasz wzrok padnie na ziemię. Jak sobie wtedy poradzicie? Nie powinniście zachowywać się jak krab, który wrzucony do gorącej wody wymachuje w szale nogami! Wielkie słowa na niewiele wam się wtedy przydadzą, wy męczydusze!
Nie trwońcie bezmyślnie czasu. Kiedy stracicie już swe ludzkie ciało, nie osiągniecie go ponownie przez niezliczone eony. To nie są żarty! Nie polegajcie na niczym. Jeśli nawet świecki człowiek mówi: "Wysłuchując rano mowy o Drodze, wieczorem umrę zadowolony", o ile bardziej odnosi się to do nas, mnichów?
Z jakimi kłopotami powinniśmy się zmagać? Musicie dokładać wielkich starań! Uważajcie na siebie!